poniedziałek, 30 listopada 2015

bajdy

Bajdurzenie wielu komentatorów o naturze religii czy też o nienawiści do swobód i demokracji jako rzekomych źródłach terroryzmu jest powtarzaniem ahistorycznych bujd propagandowych, rozmyślnie zacierających prawdziwe przyczyny tragedii na Bliskim Wschodzie i islamistycznego (nie islamskiego) terroryzmu. Jest to czyste Joseph’a de Maistre „Mais les fausses opinions ressemblent à la fausse monnaie qui est frappée d’abord par de grands coupables et dépensée ensuite par d’honnêtes gens qui perpétuent le crime sans savoir ce qu’ils font” – fałszywe opinie, podobnie jak fałszywe pieniądze, są produkowane przez przestępców/fałszerzy, a rozpowszechniane przez uczciwych ludzi, którzy nie wiedza co robią.
Historia nie zaczęła się ani 13 listopada 2015, ani 7 lipca 2005 w Londynie, ani 11 marca 2004 w Madrycie, ani 11 września 2001 w Nowym Jorku, ale dużo dużo wcześniej – co najmniej od barbarzyńskiego podboju Algieru przez Francję w 1830. Potem było już z górki – angielski protektorat w Egipcie i Sudanie, Sykes/Picot i deklaracja Balfour’a, podbój Płw. Arabskiego przez Wahabitów Ibn Sauda (z pomocą Anglii), Nakba, Operacja Ajax, 1967, itp., itd. Są natomiast skutki: o sprawie bardzo skomplikowanej łatwo się mówi w sposób uproszczony i mieszający obserwacje trafne z przypadkowością i rzeczami zupełnie nietrafnymi.
Stare powiedzenie, że nie da się siedzieć na bagnecie, jest liche, bo nieprawdziwe. Każdy może spokojnie na bagnecie siedzieć. Próbę można przeprowadzić we własnym domu. Wystarczy na stole położyć nóż, który jest wystarczającym ekwiwalentem bagnetu, i na nim usiąść. Będzie z tego jakaś krzywda? Będzie to dosyć głupie, jako czynność, choć nie jako eksperyment, bo z niego płynie wniosek, że siedzieć można bez szkody.
Jako przenośnia lepiej byłoby użyć czegoś trafniejszego.
Powoływanie się na stereotypy, powiedzenia, kalki, nie prowadzi ani do rozumienia sprawy, ani – tym bardziej – do rozwiązania problemu.
Owszem, na świecie mnóstwo państw nie jest państwami liberalnej demokracji. Zawsze tak było, a państwa demokratyczne i liberalne to zupełnie świeży wynalazek. Podobnie jak prawa człowieka, prawa obywatela, prawa kobiet, dzieci, prawo do wolności religii i od religii, prawo do publicznej edukacji, emerytury, ochrony zdrowia, zasada świeckości państwa, równości praw i wiele innych fundamentalnych dziś, ale jeszcze nie wczoraj, zasad.
Nie wiem skąd się wzięła w tekście o systemie terrorystycznym wrzutka pana Jarosława o Rosji, którą wcisnął do grona państw upadłych i dalekich od demokracji. Nie tłumaczy się to w żaden sposób wobec osi wpisu, o terrorze, ani przykład naukowców wśród chaosu sypiącego się ZSRR nie jest ilustracyjny. Chaos ten dawno się skończył i od dłuższego czasu jest w Rosji to, co inne państwa powinny naśladować: ścisła kontrola broni i jej użycia. Zaś państwo rosyjskie używa tej broni w Syrii, bo o niej jest bardzo dużo u pana Jarosława, w sposób bardzo przemyślany, racjonalny i zgodnie z prawem międzynarodowym. Nie da się tego w równym stopniu powiedzieć o użyciu broni przez USA.
A to jest jedną z przyczyn obecnej systemowej fali terroryzmu na Bliskim Wschodzie.
Nie zgadzam się też z tezą powtórzoną za Johnem Grayem, że terroryści i ich myślenie jest nowoczesne. Jest to jawne głupstwo oraz klarowna pomyłka. Nie terroryści i ich idee są nowoczesne, ale niektóre z narzędzi, niektóre, podkreślam, są nowoczesne.
Nowoczesne są bowiem metody organizacji, komunikacji, używania narzędzi w rodzaju Internetu czy niektórych rodzajów broni.
Jeśli przyjąć za miarę nowoczesności to, że kiedyś podstawą było niewolnictwo, państwa o naturze wojennej i łupieżczej, państwa religijne, państwa nierówności ludzi, niedemokratyczne, nieobywatelskie, niesprawiedliwe, sekciarskie, kastowe, zideologizowane, pozbawione wolności, pozbawione filaru wolnej nauki, to ich myślenie jest nienowoczesne i ich dążenia są przestarzałe.
Na końcu pan Jarosław stawia tezę: „Na naszych oczach powstał nowy niebezpieczny świat”
Nic podobnego. Żaden nowy, niebezpieczny „świat”nie powstał. Nie jest to „świat”, podobnie jak IS nie jest żadnym „państwem”, ale zmiennym, chwilowym stanem rzeczy. Jest to bardzo niebezpieczne, zgoda, ale nie jest to „świat”.
Na historii uczono mnie powiedzenia historyka Marc Bloch’a, że czas teraźniejszy jest tylko najnowszą klatką filmu i że nie sposób zrozumieć fabuły bez znajomości wcześniejszych wydarzeń. Brak tej znajomości u przytłaczającej większości odbiorców oficjalnej wersji jest wykorzystywany przez fałszerzy opinii, którzy sprzedają publice leczenie objawowe choroby terroryzmu – interwencje, bombardowanie, zabijanie i inwigilację, zamiast likwidacji jej źródła – neokolonialnego porządku narzuconego i wciąż narzucanego Bliskiemu Wschodowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz